To, że mam dziś na prawdę kiepski dzień i humor, to w sumie nic dziwnego patrząc przez pryzmat ostatnich dni. Bloga zaniedbałam z czystego lenistwa - w związku z tym, że czarnuch przeżywa drugą młodość (czyt. format) wszystkie programy musiałam instalować od początku. W końcu dziś przysiadłam i zrobiłam to jak należy dlatego teraz notek okraszonych zdjęciami możecie się spodziewać częściej (tak Żancia, to Ty mnie zmusiłaś).
Uwaga odkrywam Amerykę - Wiosna w końcu nadeszła! A razem z nią słońce, co pozytywnie nastawiło mnie do przejścia się po thrift shopach i zdecydowanie wyszło mi to na dobre, bo w końcu upolowałam swoją wymarzoną 'skórzaną' kurteczkę. No może do 'wymarzonej' jej jeszcze troszeczkę brakuje, ale kilka małych przeróbek i będzie na prawdę spoko. Obiecuję, że ją pokażę, tylko innym razem.
Dzisiaj chciałabym się skupić na czymś co bardzo mnie zaskoczyło - mianowicie kosmetyki z firmy Oriflame (albo po prostu ze względu na mój podły humor mam ochotę popier*olić o kosmetykach).
Od zawsze byłam wielką przeciwniczką katalogowych kosmetyków, a wyszło jakoś dziwnie, że zostałam konsultantka. Wiec skoro konsultantka, to wypadałoby przetestować najpierw na sobie zanim zacznie wciskać się ludziom. Powiem szczerze, że jeśli chodzi o kosmetyki wszystkie(!) zarówno kolorowe, jak i te do pielęgnacji jestem bardzo krytyczna, dlatego także i do tych podeszłam z dystansem. Okazało się że tak pozytywnie zaskoczona nie byłam już dawno!
Po pierwsze, jeżeli chodzi o moje uczulenie na wszystko co się pieni, nawilża i ładnie pachnie. Przy tych kosmetykach nie ma o tym mowy, co na prawdę ułatwia sprawę, bo nie muszę się ograniczać w żaden sposób (chyba, że chodzi o finanse). Przyczyna jest prosta - tam nie ma po prostu co uczulać, kosmetyki są naturalne a to ich bardzo duża zaleta. Nawet moja mama, która nigdy się nie malowała, bo od razu puchły jej oczy, z tymi kosmetykami nie musi już sobie odmawiać wspomagaczy naturalnego piękna! Po drugie są naprawdę dobrej jakości - biorę w ciemno różne produkty i jeszcze się nie zdarzyło, żebym się na którymś zawiodła. Wręcz przeciwnie! Jestem nimi coraz bardziej zachwycona - na tyle, że w drogerii pojawiam się tylko po waciki i zmywacz do paznokci.
Przywieje mnie na pewno z jakąś recenzją, a jak na razie macie mnie w snapie :P