26 December 2013

Święta, święta!

Kochani!
Dużo zamieszania w związku i bez związku, ale dziś o Świętach.
Wszystko zaczęło się w poniedziałek. Rodzinka 'wszystko na ostatnią chwilę' ze mną na czele uwijała się w kuchni niczym kasjerki w Biedronce. Pierogi, pierniczki, grzybki w cieście, grzybki bez ciasta i grzybki w sosie grzybowym i jeszcze więcej grzybków... ojej, ogólnie szał ciał!
Skończyłyśmy o 23, żeby od nowa zacząć dnia następnego od samego rana. Na szczęście udało nam się wyrobić ze wszystkim na czas, co nawet przy pracy zespołowej, takiej jak nasza graniczyło z cudem. No, ale w końcu Święta czas cudów tak?
Jeszcze przed południem bawiłam się w Mikołajkę pomykając po mieście w czerwonym płaszczyku i czerwoną szminką na ustach darzyłam wszystkich uśmiechem, niech mają! Udało mi się uzyskać jeden szczery uśmiech, na którym mi zależało, więc: mission completed. W końcu wieczorem zasiedliśmy przy wigilijnym stole, w gronie rodzinnym i miłej atmosferze i zaczęliśmy świąteczną rozpustę!
Przyznam się bez bicia, że tym razem perfidnie i z premedytacją zdradziłam moje ukochane pierogi z kapustą i grzybami na rzecz łososia i nie żałuję. Ale Mikołaj nie był zły ani trochę, wręcz przeciwnie uznał mnie za grzeczniutką w tym roku i przyniósł naprawdę śliczne prezenty!
Zostawiam Was z fotorelacją i życzeniami Cisteczkowych Świąt! :)

(P.S Klikamy w zdjęcia i komentujemy pod spodem :3)



Własnoręcznie robione kartki <3
Kajalena też życzy Ciasteczkowych :3


Łosoś! <3 Moja świąteczna miłość.








06 December 2013

Prezenty, prezenciki.

Mikołajki!
Nie można sobie wyobrazić lepszego motywu na spędzenie tego dnia jak leżenie w łóżeczku i oglądanie ulubionych seriali popijając ciepłą herbatkę, kiedy Ksawery tak bardzo rozrabia na zewnątrz prawda? Dorzućmy do tego jeszcze jeden mały prezent w postaci gorączki i puf - macie obrazek mojego uroczego Dnia Świętego Mikołaja. Nie ma co - staruszek postarał się w tym roku. 
Ale jednego nie można mu zarzucić. ŚNIEGU, który tak bardzo kocham i którego tak mocno wyczekiwałam. Do tego białego shitu lecącego z nieba oczy świecą mi się jak urocze choinkowe lampki na moim parapecie. Z utęsknieniem czekam, aż będę mogła urządić sobie spacer w białym puchu!
No, ale jak wszem i wobec wiadomo, siedzenie w jednym miejscu jest katorgą, dla kogoś kogo można określić mianem 'ogień w dupie'. Dorwałam się do masy srebrnego brokatu i bezbarwnego lakieru do paznokci i wpadłam na genialny pomysł ozdobienia kubka, z którego piłam akurat uspakajającą herbatkę z melisą. Jestem pewna, że mama będzie zachwycona :P

P.S. Zróbcie mi prezent i zostawcie po sobie ślad! :)



Tak się złożyło, że paznokcie idealnie pasują do kubka :3


02 December 2013

Nietypowo, ale smacznie :3

Nie było mnie tak długo, że powinnam się z powrotem przedstawić. W każdym razie ośmielę się stwierdzić, że wracam i postaram się tego stwierdzenia trzymać. Wstępu byłoby na tyle - lecimy z tematem!

Jakiś czas temu dwie szalone tancerki postanowiły spełnić jedno z moich marzeń nic mi o tym nie mówiąc. Po zajęciach zabrały mnie ze sobą do galerii handlowej, w której miały zjeść obiad. Z braku innych opcji pomknęłam z nimi i niedługo stanęłyśmy przed restauracją. Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy oznajmiły mi, że dzisiaj zjem pierwsze w swoim życiu sushi!
Jestem wdzięczna, że te Małpki nie pokazały różków i nie zostawiły mnie samych z cieplutkim wilgotnym ręcznikiem, ani pałeczkami, które miałam okazje trzymać w łapkach pierwszy raz. Dzięki temu nie skompromitowałam się przed hmm... pustymi krzesłami, ale zawsze milej jak wszystko idzie według planu i norm zalecanych. Mimo, że bałam się, że to, co zebrałam (w końcu po wielu próbach i wcześniejszym boju z sałatką, z którą męczyłam z 20 minut) z talerza zaraz na niego wróci, zamknęłam oczy i szybko - zanim wypadło z pomiędzy koślawo trzymanych pałeczek - sushi znalazło się w mojej buzi. Chwilę później zagościł na niej uśmiech, bo okazało się ono naprawdę smaczne.
No i tymi wspominkami narobiłam sobie ochoty, a pieniędzy jak nie było tak nie ma.
Zostawiam Was ze zdjęciami i tym razem wracam niedługo!




Najedzona Bagi to szczęśliwa Bagi :D
Zuzałka widocznie była niegrzeczna :P



Klikajcie na zdjęcia - większe = lepsze! :P

Przypominam o przyjemnościach płynących z komentowania :3



17 June 2013

See the way I'm movin' !

Dzisiaj na prawdę ciężko było mi się zwlec z łóżka. Czuję każdy mięsień i wiem, że zabrzmi to paradoksalnie, ale to że boli cieszy mnie do tego stopnia, że jak tylko wstałam z łóżka zarzuciłam kawałek na głośniki i zaczęłam tańczyć.(God bless mirrors in my room!) Wszystko  przez wczorajszy dzień, który wpisuję do dziennika jako jeden z najlepszych.
Oczywiście zaczęło się od autobusu, który okazał się przyczajonym uciekinierem, dzięki czemu zafundowałyśmy sobie z Zuzałką (jej i Weronikowego bloga znajdziecie TUUUUUTAJ) smażing w pełnym słońcu w trakcie oczekiwania na następny. W podróży nie obyło się bez wesołego pasażera, który do Łodzi jechał rzekomo 5 godzin (a jednak czasoprzestrzeń da się zagiąć). W końcu omijając kasy biletowe (i na szczęście kanarów też) po przedarciu się przez największy park jaki widziałam w środku miasta dotarłyśmy na salę.
To co działo się na sali, tej pozytywnej energii, nauki kolejnych kroków, dzielenia pasją, ogromnego progresu nie da się opisać - trzeba było tam być, żeby to poczuć. Pierwszy raz byłam na warsztatach, które pozwoliły mi się tak otworzyć (chirurg nie był potrzebny). Do teraz jaram się niczym sucha trawa w Czarnobylu! Sofie, z którą odwaliliśmy kawał dobrej roboty i z którą miałam nawet chwilę na wyłączność jest najgenialniejszą osobą, od której brałam classy. Jej słowa tak bardzo podniosły mnie na duchu, że Wingsy spokojnie mogą zostać w domu - przez najbliższą chwilę nie będą potrzebne, żeby latać.
Tutaj mała fotorelacja, a ja zaczynam odliczanie do obozu!



Z Sofie <3


Zuzałka pisząca do Bagi.
Mimo, że nie było jej z nami ciałem to duchem była z nami cały dzień.

P.S  Kliknijcie w zdjęcia - większe = lepsze :P
P.S.2 Przypominam o komentowaniu - o wiele milej się pisze, kiedy mam dowody, że Was  to interesuje :)
P.S.3 Bagi następnym razem jedziesz z nami !

15 June 2013

Zrób kreskę niczym Maestro


Jak większości osób, które mają ze mną choć nikły kontakt wiadomo, jeśli zielona kropka nie widnieje przy moim nazwisku na fejsbukowym profilu mogę być tylko w jednym miejscu - Biuro Oriflame (i w tym momencie AVONowcy, FMowcy i inni MLMowcy przestają czytać...).  Na masę pytań formułowanych różnie, ale mających na celu zrobienie wywiadu, 'Co skłoniło mnie do przesiadywania cały czas (o zgrozo!) w jednym miejscu?' odpowiem tu i terazMoje Biuro - moje, bo przesiaduję w nim praktycznie tyle samo, co w domu - nie jest zwykłym biurem. Na potwierdzenie tego stwierdzenia mam dowody w postaci zdjęć i rzeczy, które uzupełniają moją kosmetyczkę. ALE... powoli, od początku.

Genialna Bożenka - dyrektorka naszego biura 'hard to find' - wpadła na pomysł, który błyskawicznie wcieliła w życie, dzięki czemu makeupowe sierotki przy odrobinie chęci mogą stać się pełnoetatowymi makijażystkami (ha ha ha... bez świstka? nie w tym kraju.). Seria warsztatów 'Z Pędzlem' ma na celu dokształcenie każdego, kto wyrazi choć trochę chęci w zakresie kosmetyki. Warsztaty podzielone są tematycznie, a ja skupię się dziś na ostatnich czyli 'Zrób sobie kreskę'.
Kreski robiłyśmy pod okiem doświadczonych osób, głównie dlatego, żebyśmy nie pokaleczyły swoich buzi szpetną krechą rodem z wiejskiej wixy. Ze spotkania wyniosłyśmy nie tylko cenną wiedzę ale i pędzelki - nie było konieczne chowanie ich pod bluzką, wszystko legalnie.


To dzięki tym dwóm firmom wyglądałyśmy niczym gwiazdy.


P.S Jak zwykle polecam kliknąć w zdjęcia - większe wyglądają lepiej.
P.S.2 Polecam również zostawić komentarz - na prawdę byłoby miło wejść z Wami w jakąś interakcję :)

14 June 2013

Gołe plecy, szpilki, bikini L A T O !

Aaaaaach... w związku z tym, że większość jest teraz w trakcie poprawiania ocen i niecierpliwie oczekuje na wakacje, z kilku miejsc usłyszałam zdecydowane głosy błagające o dodanie czegoś nowego. Wszechobecny facebook to jednak za mało i potrzeba dodatkowego rozpraszacza - uwaga nadchodzę z pomocą!
W końcu strugi deszczu zostawiające po sobie nie tylko kałuże i wodę w mojej piwnicy, ale i uczucie uchodzącego życia zostało zastąpione przyjemnie palącym słońcem, energią pozwalającą biegać przez pół dnia po mieście w wysokich szpilkach i oczywiście umiarkowaną mniej lub bardziej nagością (sukienki bez pleców rządzą!). Kiedy z rana zostałam zmuszona do wyciągnięcia moich okularów przeciwsłonecznych dopiero dotarło do mnie, że tak jakby jestem odrobinę w tyle nie tylko z garderobą, ale i z finansami - i mówiąc 'odrobinę' mam na myśli 'w cholerę'. Jedynym słusznym planem na dziś było rozpoczęcie maratonu. Przystanek pierwszy 'BIKINI'.
Batalia rozpoczęła się już w pierwszym sklepie, po przebiegnięciu dosłownie całego centrum i przymierzeniu niemal wszystkich modeli stwierdziłam, że moja niewymiarowość może zostać okrzyknięta mianem dantejskiej. W końcu padło na brzoskwiniowy komplet, przy którym i tak musiałam kombinować, ale przy takiej cenie wybrzydzanie mogłoby zaowocować siarczystym piorunem skierowanym prosto we mnie. Plan na dni najbliższe - zostać milionerką. Dobra... pięć stówek w zupełności wystarczy.



Tak, chyba wracam :)



05 May 2013

Everyday I'm Shufflin' !

Po długiej przerwie again powracam, tym razem chyba bardziej na stałe. Spowodowane to było lekkim odcięciem od świata w trakcie majówki, kiedy to buszowałam po górach, ale o tym jutro.
Dzisiaj o tym, jak zostałam zaskoczona w czwartek, kiedy to robiłam za wieszak dla bardzo ucieszonych z tego powodu dzieciaków podczas jednej z wycieczek. Udało mi się wyswobodzić rękę i odebrać połączenie w jedynym miejscu z zasięgiem więc ten, kto dzwonił miał ogromne szczęście. Okazało się jednak, że to nie osoba, która się do mnie dodzwoniła była szczęśliwcem, tylko ja, ze względu na to, że odebrałam - w innym razie moja paczka tułałaby się gdzieś w wozie u przemiłego pana z upc. Na szczęście do tego nie doszło, a uprzejmy kurier zgodził się zostawić ją u mojej cioci. Odebrałam ją zaraz po moim przyjeździe do domu i... piszczałam, skakałam, niemalże płakałam - bo to była paczka na którą czekałam najbardziej!



Cali <3

Tak! RMFka mnie nie zawiodła i tak oto mogę się cieszyć zielonym maleństwem! Jestem pewna że będziemy nierozłączni :)
Podsumowując: informację, że wygrałam dostałam 19 kwietnia, data nadania paczki to 30 kwietnia (pewnie przez procedury), doszła do mnie 2 maja. Radiu RMF fm naprawdę można wierzyć :)

Polecam kliknąć na zdjęcia - większe wyglądają lepiej :)

21 April 2013

Take a snap !

Nie odkryję Ameryki, kiedy powiem, że słoneczko znowu do nas wróciło. Od razu jakoś prościej robi się rzeczy, na które wcześniej nie miało się weny, albo po prostu ochoty. Już wczoraj, mimo że było troszkę chłodniej wbiłam się w moje treningowe spodenki i wyszłam na małą przebieżkę. Jakoś tak się lepiej funkcjonuje, kiedy się człowiek rozrusza :)
Trafiłam ostatnio na fajną stronkę do przerabiania zdjęć, a że nudziło mi się wczoraj wieczorem przepotwornie postanowiłam się pobawić. Jest ona o tyle fajna, że można tam przerabiać zarówno cyknięte wcześniej snapshoty, jak i zdjęcia wybrane z dysku. Zdaję sobie sprawę, ze takich stronek w internecie jest masa, ale ta ja jakoś szczególnie przypadła mi do gustu. Nakładanie różnych efektów to na prawdę dobra zabawa. :)



Trochę outfit z dziś


 Od kilku dni mam ochotę na zakup okularów przeciwsłonecznych. Jazda autkiem w pełnym słońcu to porażka, kiedy nie jest się dość wysokim, żeby sięgać do tego ustrojstwa, które powinno chronić oczy przed promieniami. Może nawet jeszcze dzisiaj się po nie wybiorę :)

20 April 2013

eeeeeReeeeMeeeeF ef emmm !

Jakoś tak się stało, że z systemu niemal codziennego przeszłam na system cotygodniowy. Coś tak czuję, że trzeba to zmienić!

Ten tydzień był jednym z lepszych tygodni od dłuższego czasu. Zacznę od tego, że mogę odhaczyć róż do policzków na swojej liście 'things to buy'! Szalałam na punkcie tego kosmetyku już długi czas i teraz w końcu mam go u siebie! Oprócz tego sprawy, o których jeszcze nie wspomnę dosłownie (potrzymam Was trochę w niepewności) przybierają dosyć ciekawy obrót i jeśli tylko kreatywność dopisze, to może być na prawdę fajnie. Obiecuję, że wszystkiego dowiecie się, kiedy będę znała konkrety. :)
No i rzecz najmilsza i totalnie niespodziewana - nie wiem, czy słuchał ktoś wczoraj radia RMF ok godziny 16.30.  Ja nie - a szkoda, bo dowiedziałabym się ze źródła, że niedługo wejdę w posiadanie iPoda Shuffle! Na szczęście kochana Żancia jest szybsza od RMFki i zadzwoniła do mnie z dobrą nowiną, zanim radio zdążyło wykręcić mój numer. Od zawsze powtarzam, że to moje ulubione radio - właśnie utwierdzili mnie w przekonaniu, że są najlepsi.

RMF fm YOU MADE MY DAY!

14 April 2013

Misz-masz

To, że mam dziś na prawdę kiepski dzień i humor, to w sumie nic dziwnego patrząc przez pryzmat ostatnich dni. Bloga zaniedbałam z czystego lenistwa -  w związku z tym, że czarnuch przeżywa drugą młodość (czyt. format) wszystkie programy musiałam instalować od początku. W końcu dziś przysiadłam i zrobiłam to jak należy dlatego teraz notek okraszonych zdjęciami możecie się spodziewać częściej (tak Żancia, to Ty mnie zmusiłaś).
Uwaga odkrywam Amerykę - Wiosna w końcu nadeszła! A razem z nią słońce, co pozytywnie nastawiło mnie do przejścia się po thrift shopach i zdecydowanie wyszło mi to na dobre, bo w końcu upolowałam swoją wymarzoną 'skórzaną' kurteczkę. No może do 'wymarzonej' jej jeszcze troszeczkę brakuje, ale kilka małych przeróbek i będzie na prawdę spoko. Obiecuję, że ją pokażę, tylko innym razem.
Dzisiaj chciałabym się skupić na czymś co bardzo mnie zaskoczyło - mianowicie kosmetyki z firmy Oriflame (albo po prostu ze względu na mój podły humor mam ochotę popier*olić o kosmetykach).
Od zawsze byłam wielką przeciwniczką katalogowych kosmetyków, a wyszło jakoś dziwnie, że zostałam konsultantka. Wiec skoro konsultantka, to wypadałoby przetestować najpierw na sobie zanim zacznie wciskać się ludziom. Powiem szczerze, że jeśli chodzi o kosmetyki  wszystkie(!) zarówno kolorowe, jak i te do pielęgnacji jestem bardzo krytyczna, dlatego także i do tych podeszłam z dystansem. Okazało się że tak pozytywnie zaskoczona nie byłam już dawno!
Po pierwsze, jeżeli chodzi o moje uczulenie na wszystko co się pieni, nawilża i ładnie pachnie. Przy tych kosmetykach nie ma o tym mowy, co na prawdę ułatwia sprawę, bo nie muszę się ograniczać w żaden sposób (chyba, że chodzi o finanse). Przyczyna jest prosta - tam nie ma po prostu co uczulać, kosmetyki są naturalne a to ich bardzo duża zaleta. Nawet moja mama, która nigdy się nie malowała, bo od razu puchły jej oczy, z tymi kosmetykami nie musi już sobie odmawiać wspomagaczy naturalnego piękna! Po drugie są naprawdę dobrej jakości - biorę w ciemno różne produkty i jeszcze się nie zdarzyło, żebym się na którymś zawiodła. Wręcz przeciwnie! Jestem nimi coraz bardziej zachwycona - na tyle, że w drogerii pojawiam się tylko po waciki i zmywacz do paznokci.

Przywieje mnie na pewno z jakąś recenzją, a jak na razie macie mnie w snapie :P


07 April 2013

Chaotycznie

Czarnuszek po formacie śmiga jak szalony! Jest to bardzo miła odmiana, aż chce się na nim pracować. Strasznie ciężko ogarnąć mi ten tydzień i nie wiem w sumie na co poświęcić tego posta,wiec może być troszkę chaotycznie.
Zimowa aura dobija mnie coraz bardziej, przyprawiając skutecznie o depresję. Coraz częściej marzę o krótkich spodenkach i t-shirtach i mam szczerą nadzieję, że to już niedługo. Dzisiejsze słoneczko za oknem zachęca mnie do wzięcia się w końcu za przeróbki ciuchów i może nawet uda mi się coś zrobić.
Ostatnio zostałam mile zaskoczona pewną wiadomością, ale dopóki nic konkretnego nie wiem nie będę się nad tym rozwodzić, a jako najmilszy akcent tego tygodnia bez najmniejszego zastanowienia uznaję oglądanie ostatniej części Batmana na rzutniku z Moim Mężczyzną przy akompaniamencie dużej ilości niezdrowego, ale bardzo smacznego jedzenia !
Dziś zostałam zaskoczona po raz kolejny, kiedy to okazało się, że jedno z moich nagrań krążących po internetach otrzymało wyróżnienie 'Nagrania Dnia'! To na prawdę bardzo miła niespodzianka :)


A poza tym bardzo muszę i potrzebuję mieć cokolwiek z logiem Batmana :3


29 March 2013

Babeczki

W związku ze świąteczną aurą, którą daje się odczuć w powietrzu od samego rana śpiewam tematyczne  'All I Want For Christmas Is You'. Tak, przez cały dzień sypał śnieg (przynajmniej u mnie) i gdybym tylko miała więcej czasu przed południem na pewno wyszłabym na zewnątrz i zrealizowała misterny plan ulepienia świątecznego jajka przed domem - zawsze to prościej niż bałwan. Pogoda skutecznie odstraszała do wyjścia, więc oprócz krojenia sałatek zabrałyśmy się z siostrami za wielkanocne babeczki. :)



Nie mogę się doczekać, aż będę mogła ich spróbować :3

28 March 2013

Wiosenny spacer :)

Przedwczoraj rano czułam się nawet dobrze. Sytuacja troszkę uległa zmianie po zakupach z rodzicami, ale nie powstrzymało mnie to przed zostaniem w Piotrkowie i sprawdzeniem stanu zdrowia Mojego Choruska. Okazało się, że oboje nie mamy ochoty leżeć w łóżku i spontanicznie pojechaliśmy do pobliskiej miejscowości troszeczkę pocykać.
W sumie post będzie się opierał głównie na pstryczkach, więc:





Ładniutka ta wiosna...

P.S. Polecam kliknąć na  zdjęcia. Większe wyglądają o wiele lepiej :)





25 March 2013

No longer nastolatka

Dziś wyjście na zewnątrz napawa mnie taką apatią, jakiej już dawno nie miałam wobec czegokolwiek. Chyba przeziębienie przed którym chowałam się tak długo, w końcu mnie znalazło. Może nawet sama się wychyliłam ułatwiając mu zadanie. W każdym razie jeśli tak, to było warto. :)
Wczorajszą datę wpisałam do notesu jako 'no longer nastolatka AGAIN'. Jak widać córeczka tatusia dorosła i mogłam się w końcu rozkoszować wolnym siedzeniem pasażera, na którym dumnie leżały moje rękawiczki nie trzymane przez nic i nikogo. Udawane opanowanie i obojętność ustąpiły euforii, kiedy wyjechałam na drogę. Jestem pewna, że słychać mnie było lepiej, niż nie jeden dresiarski beat w aucie marki BMW, ale było tak zimno, że na zewnątrz nie widziałam żadnych odważnych, więc bez obaw mogłam dać upust swoim emocjom!
Oprócz tego przeżyłam jedno z najcudowniejszych popołudni od dłuższego czasu, za które szczególnie dziękuję.




Na szczęście humor poprawiają mi wiosenne przypominajki. :)


23 March 2013

Wiosenne porządki

Jako, że w końcu jestem na finiszu przedświątecznego generalnego sprzątania mam wreszcie chwilę, żeby coś naskrobać. Stwierdzam, że zdecydowanie milej robić wiosenne porządki kiedy na zewnątrz nie leży śnieg sięgający po kolana. Powiem szczerze, że kiedy spojrzałam na termometr wskazujący od takie -9 stopni poniżej zera zaczęłam mieć poważne wątpliwości, co do wykonania polecenia 'umyj okna'. Na szczęście jest już po wszystkim i w spokoju mogę nacieszyć się wolnością do końca weekendu.
Skoro 'postanowiłam' (tak, tak zmuszono mnie brutalnie) odświeżyć swój pokój wszelkimi możliwymi środkami czystości nanoszonych setkami różnych szmatek, to czemu by nie odświeżyć również jego wyglądu?  Właśnie jestem w trakcie szukania narzuty na mój materac, a w zanadrzu mam jeszcze jeden pomysł, który może w końcu doczeka się realizacji!

ZIMO IĆ JUŻ SOBIE PROSZĘ !

21 March 2013

4ever and ever

Wczoraj wracając z Piotrkowa (jak zwykle ostatnim autobusem) jechałam z jedną z moich sąsiadek. Już nie chodzi o sam fakt, że z nią wracałam, ale o uroczy obrazek, który można zaobserwować już w naszej miejscowości. Po drugiej stronie ulicy, zawsze w tym samym miejscu stoi jej mąż, który czeka na nią uśmiechając się. Później bierze ją pod rękę i idą razem, rozmawiają.
Taki widok jest niesamowicie budujący. Namacalny (nie to żebym próbowała) dowód na to, że początkowe zauroczenie wcale nie musi mijać, że zakochanie to stan który może trwać długie lata. Także proszę państwa 'there's no excuse' - można? Można!

Wiem, że miałam już masę pomysłów na przerabianie, czy szycie ciuchów, ale dzisiaj znowu napaliłam się na jeden ze starych projektów i po prostu muszę go zrealizować! Może nawet już jutro się tym zajmę. :)

<3



Zostaje jeszcze tylko wymyślić nadruk :3

19 March 2013

All I ever wanted

Uwaga dziś będzie refleksyjnie. A to dlatego, że obejrzałam film, do którego zbierałam się już dłuższy czas i dziś naszła mnie na niego ochota. 

Ktoś zastanawiał się kiedyś, dlaczego życie chwilą daje tyle szczęścia? W sumie nie ma w tym zbyt wielkiej filozofii - skupianie się na prostych rzeczach nie pozwala nam na szukanie w nich czegokolwiek negatywnego, po prostu nie ma na to czasu. Mały uśmiech potrafi przyćmić dłużą kłótnię, złość ustępuje przy uścisku, czy zwykłym całusie w czoło. I dobrze, bo nigdy nie wiemy ile nam zostało...

Jeśli chodzi o mnie, żyję chwilą nie dlatego, że staram się być optymistką i czerpać jak najwięcej, tylko dlatego, że jestem tchórzem. Boję się myśleć o przyszłości, bo wiem, że będzie wyglądała inaczej. Inaczej niż teraz, czy inaczej niż sobie zaplanowałam. Wiem, że nie mogę spędzić tak całego życia, ale jest tyle rzeczy, które musiałabym zostawić, które byłyby nie do odzyskania. Życiowe gonitwy zawsze kończą się podobnie... Jeśli pozwolisz czemuś zostać z tyłu, najprawdopodobniej przepadnie . Monotonia czasem jest dobra - ale tu nie da się nią przeżyć. 




O samym filmie - nosi tytuł 'Dear John' i opowiada o żołnierzu, który w związku ze swoją służbą musi zostawić swoje całe życie. Próbuje pogodzić obie te rzeczy, ale mimo usilnych starań nie wychodzi to najlepiej. Film z kategorii romantycznych, ale poruszona jest na prawdę dobra historia, co sprawia, że nie jest on tanim romansidłem. Jest to w sumie jeden z 2 filmów na jakim pamiętam, że płakałam. Ze swojej strony polecam. 




<3




17 March 2013

Blondyna 4ever !

Odkąd słońce zagląda mi w okna z większą śmiałością, coraz częściej wspominam cudowne czasy liceum, kiedy wszystko było takie beztroskie. Cały ten czas w sumie kojarzy mi się z jedną osobą, bo to z Nią przeżyłam najlepsze chwile w tym całym szkolnym zagmatwaniu.
Pamiętam jak biegałyśmy po wszystkich piętrach naśmiewając się z ludzi, malowanie po ławkach, co stało się dziełem kultowym i cytowanym przez wszystkich uczniów, spanie na historii, jeżdżenie na deskorolce po sali gimnastycznej i korytarzach, wypady na skatepark i nad wodę, żeby zrobić komuś na złość (xD), udowadnianie wszystkim, że dziewczyny wcale nie muszą chodzić razem do łazienki, kąpanie się w maturalnych ciuchach w fontannie, oraz nadprogramowe pożegnanie Nas przez ekshibicjonistę przyczajonego w naszych szkolnych krzakach. Oczywiście nie mogłabym nie wspomnieć o byciu na totalnym rapie i słuchaniu wszystkich albumów Eminema w kółko i wciąż!
Chciałabym powtórzyć chociaż część z tego. Te wspomnienia czynią mnie na prawdę szczęśliwą i byłabym w 7 niebie gdybym mogła powtórzyć to jeszcze raz! Robi się ciepło, więc mam nadzieję, że uda się Nam to zrealizować!

Żancia w związku z tym, że cholernie mi się za Tobą tęskni apeluję - ZRÓBMY COŚ SZALONEGO!

<3