Wczoraj wieczorem nie było ciepło. Wręcz przeciwnie, było tak przeraźliwie zimno, że zamarzłaby nawet znana ze swojej lodowatości Buka. Chociaż mogę nie być obiektywna, bo jak inaczej czuć się w środku lutego, mając na sobie iście letni outfit? W takim razie nasuwa się pytanie: 'Po coś głupia zakładała krótkie(mało!) spodenki i paradowała z odkrytym brzuchem?!' Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko tyle - jeśli do tego dzierżysz pompony w dłoniach, nie ma w tym nic dziwnego!
Tak, od wtorku, a bardziej oficjalnie od czwartku mogę śmiało nazywać się cheerleaderką. Niespodziewana propozycja, spontaniczna decyzja i boom! - Dowaliłam sobie kolejne zajęcie zapełniające miejsce w kalendarzu. Bądź co bądź kibicowanie SKRZE Bełchatów, czy nawet GKSowi może być dość fajną odskocznią od codzienności. No i jakby nie było, kolejna forma tańca przewijająca się przez moje i tak już roztańczone życie.
Fotki pochodzą z kręcenia klipu, który wyjdzie niebawem. Niedługo pochwalę Wam się jeszcze jednym projektem, w którym miałam przyjemność brać udział, a tym czasem cieszcie oczy i komentujcie! :)
Cheertastic!