Nie było mnie tak długo, że powinnam się z powrotem przedstawić. W każdym razie ośmielę się stwierdzić, że wracam i postaram się tego stwierdzenia trzymać. Wstępu byłoby na tyle - lecimy z tematem!
Jakiś czas temu dwie szalone tancerki postanowiły spełnić jedno z moich marzeń nic mi o tym nie mówiąc. Po zajęciach zabrały mnie ze sobą do galerii handlowej, w której miały zjeść obiad. Z braku innych opcji pomknęłam z nimi i niedługo stanęłyśmy przed restauracją. Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy oznajmiły mi, że dzisiaj zjem pierwsze w swoim życiu sushi!
Jestem wdzięczna, że te Małpki nie pokazały różków i nie zostawiły mnie samych z cieplutkim wilgotnym ręcznikiem, ani pałeczkami, które miałam okazje trzymać w łapkach pierwszy raz. Dzięki temu nie skompromitowałam się przed hmm... pustymi krzesłami, ale zawsze milej jak wszystko idzie według planu i norm zalecanych. Mimo, że bałam się, że to, co zebrałam (w końcu po wielu próbach i wcześniejszym boju z sałatką, z którą męczyłam z 20 minut) z talerza zaraz na niego wróci, zamknęłam oczy i szybko - zanim wypadło z pomiędzy koślawo trzymanych pałeczek - sushi znalazło się w mojej buzi. Chwilę później zagościł na niej uśmiech, bo okazało się ono naprawdę smaczne.
No i tymi wspominkami narobiłam sobie ochoty, a pieniędzy jak nie było tak nie ma.
Zostawiam Was ze zdjęciami i tym razem wracam niedługo!
Jakiś czas temu dwie szalone tancerki postanowiły spełnić jedno z moich marzeń nic mi o tym nie mówiąc. Po zajęciach zabrały mnie ze sobą do galerii handlowej, w której miały zjeść obiad. Z braku innych opcji pomknęłam z nimi i niedługo stanęłyśmy przed restauracją. Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy oznajmiły mi, że dzisiaj zjem pierwsze w swoim życiu sushi!
Jestem wdzięczna, że te Małpki nie pokazały różków i nie zostawiły mnie samych z cieplutkim wilgotnym ręcznikiem, ani pałeczkami, które miałam okazje trzymać w łapkach pierwszy raz. Dzięki temu nie skompromitowałam się przed hmm... pustymi krzesłami, ale zawsze milej jak wszystko idzie według planu i norm zalecanych. Mimo, że bałam się, że to, co zebrałam (w końcu po wielu próbach i wcześniejszym boju z sałatką, z którą męczyłam z 20 minut) z talerza zaraz na niego wróci, zamknęłam oczy i szybko - zanim wypadło z pomiędzy koślawo trzymanych pałeczek - sushi znalazło się w mojej buzi. Chwilę później zagościł na niej uśmiech, bo okazało się ono naprawdę smaczne.
No i tymi wspominkami narobiłam sobie ochoty, a pieniędzy jak nie było tak nie ma.
Zostawiam Was ze zdjęciami i tym razem wracam niedługo!
Najedzona Bagi to szczęśliwa Bagi :D |
Zuzałka widocznie była niegrzeczna :P |
Klikajcie na zdjęcia - większe = lepsze! :P
Przypominam o przyjemnościach płynących z komentowania :3
sushi to totalne pyszności, uwielbiam!! super, że Ci pasowało :)
ReplyDeletewracaj i siedź tu, bo tęsknimy :)
Nie mogę oddawać krwi :]
ReplyDeletesushi jest pyszne! też nie tak dawno próbowałam pierwszy raz i baardzo polubiłam :)
ReplyDeletefajnie, że w końcu wróciłaś