24 January 2014

The Walking Dead?

   Nie chwaliłam się wcześniej, bo nie lubię się chwalić... Ojeeej, dobra, po prostu szkołą zazwyczaj się ludzie nie chwalą! Ale moja jest zdecydowanie warta tego, żeby o niej wspomnieć. No to let's go!

   Nigdy w życiu nie posądziłabym się o to, że z moich ust padnie kiedyś zdanie: 'Szkoła? Co z tego, że zajęcia są w sobotę - mogę stać pod drzwiami już od poniedziałku!' mając je totalnie na myśli. A jednak! No, ale co innego można powiedzieć o zajęciach, na których pierwszą rzeczą jaką robisz to wygodne usadowienie się na kozetce z wybraną maseczką na twarzy? Raj dla kobitek w wieku każdym, no i dospać można.
   Kierunek na jaki jestem w stanie zawlec moje szanowne cztery litery bez marudzenia, a często nawet z bananem na twarzy (i tym razem nie chodzi o maseczkę) to Wizaż i Stylizacja Paznokci. Jak sama nazwa wskazuje zajęcia opierają się na upiększaniu naszych i tak już wspaniałych buziek wszelkiego rodzaju mazidłami. W szczegóły wchodzić nie będę, bo pojęcia takie jak fixer, czy duraline zdecydowanie nie są wiedzą potrzebną do przeżycia w razie apokalipsy zombie. A skoro już o niej wspomniałam to zostańmy w temacie. Potraficie wyobrazić sobie blondynkę z przeraźliwie ogromną dziurą w czole (kaliber 9mm to mało) chodzącą po centrum miasta, albo jadącą autobusem? Z tego miejsca pragnę pozdrowić każdego, kto mijał mnie w sobotę po zajęciach z charakteryzacji, przerażoną panią w sklepie, która pokazywała mi gdzie jest półka z 7days'ami, kolejne dwie sprzedawczynie, które chciały dzwonić po karetkę, ludzi robiących mi zdjęcia, policjantów z poczuciem humoru i uprzejmych panów ze straży miejskiej, którzy przepuścili mnie na pasach.
   Ja osobiście czekam na kolejny Zombie Walk, a dla Was mam kilka zdjęć.
(Zgadnijcie, które widnieje na moim facebooku jako profilówka :P)



Glamour




12 January 2014

Pchła tańcuje once again!

   Muszę się tłumaczyć?
Pewnie, że nie muszę. Każdy kto trochę mnie zna wie, że przemawia przeze mnie lenistwo. Do tego brak dostępu do aparatu i voila' mamy 2-tygodniową przerwę, ale ale...
Przecież nie o tym chcemy czytać, ja nie chcę o tym pisać, wszyscy zadowoleni - do rzeczy! 
   Nie poczuję się Kolumbem, kiedy powiem, że dla mnie i w sumie dla każdego, kto mógłby spędzić całe swoje życie na sali treningowej sentencja 'Dzień bez Tańca dniem straconym' jest swoistym mottem życiowym. Chyba nie muszę też mówić ile szału w naszym gronie wywołuje coś takiego, jak hasło 'Warsztaty'. Tym razem warsztaty odbyły się u nas! To bardzo ułatwiło mi sprawę, kiedy wstając równiutko o 11.35 uświadomiłam sobie że o punkt 12 powinnam być 13 kilometrów dalej.
Po ekspresowym ogarnięciu swoich szanownych czterech liter, kiedy to  przestrzeń pomiędzy pokojem a łazienką rozmywała się, co było trochę niebezpieczne zważając na to, że te dwa pomieszczenia dzieli ściana popędziłam na przystanek. Niestety moja ekscytacja nie pozwoliła mi grzecznie zaczekać na rydwan i stwierdzając 'raz się żyje' wybrałam podróż stopem. Wierzcie mi - do tej pory jestem w szoku, ale spóźniłam się jedynie kwadrans!
Same warsztaty, to dawka niesamowitej energii i soczystego groove - wszystko to czuję jeszcze dziś w każdym mięśniu, nawet w tych, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Mimo, że były to tylko dwie lekcje klimat został oddany całkowicie, różnorodność zajęć powaliła na kolana, a ja znowu jaram się niczym sucha trawa w Czarnobylu i nie ważne, że czuje się jak 60letnia staruszka! Dzielnie staję przed lustrami w moim pokoju i cisnę jeszcze i jeszcze, bo taki ból to dobry ból, a taka pasja zdarza się raz na milion i dla niej właśnie warto żyć!
Was zostawiam jak zwykle z fotkami i prośbą o zostawienie śladu. :)
W nagrodę dostaniecie jeszcze filmik z całego zajścia!

P.S. Wiem że to już połowa stycznia, ale życzę Wszystkim Lepszego Roku! :)
P.S.2 Wyszukiwarka youtube na bloggerze mnie zawiodła i nie mogę Wam wstawić filmiku więc zostawiam Was z linkiem : https://www.youtube.com/watch?v=osRR_IVrSYw :)