21 February 2013

Kalectwo level master

Jak wszem i wobec wiadomo jestem sierotą milion. Moje kalectwo wyprzedza mnie na każdym kroku  i powiem szczerze - jestem zdziwiona, że mam jeszcze obie ręce i nogi, że nic nie urwało mi głowy i że w ogóle jeszcze oddycham.
Jako, że dziś cierpień dzień drugi, bo moje mięśnie brzucha postanowiły zastrajkować dłużej chciałam się czymś zająć. Antyrama, która stała w moim pokoju już dłuższy czas świeciła pustkami i wyglądała dosyć smutno, więc chciałam ja troszeczkę ożywić. Wybrałam kilka zdjęć i innych karteczek, po czym zabrałam się za rozbrajanie. Kiedy wszystkie zatrzaski były zdjęte ostrożnie wzięłam szybkę w obie ręce i ... Dosłownie mi się rozsypała. Nie wiem jakim cudem, gdyż starałam się trzymać ją przepisowo, w każdym razie w zupełności odechciało mi się dalszego kombinowania, a cały zapał uleciał bezpowrotnie.
Resztę dnia spędzę na rozwalaniu zombie - tak będzie najbezpieczniej.





4 comments:

  1. wooow rozsypala sie ;o ?! o kuuurcze.. wiem jak to jest ^^ mi ostatnio w busie szyba obok ktorej siedzialam pekla ;) na drobne pajaczki :D

    ReplyDelete
  2. musiałabyś pęknięta, że tak nieszczęśliwie rozleciała się w rękach :(

    ReplyDelete
  3. może była już jakoś uszkodzona - a zabijanie zombie jest fajne ;D

    ReplyDelete
  4. ja kiedys inteligentnie przeszłam po antyramie... tak, miała szybkę, a nie pleksi... :D
    też miałam dość odpoczynku, bo to miesiąc, ale... chcę znów wolneeee.

    ReplyDelete

Dziękuję za każdy komentarz! Jest to dla mnie ogromną motywacją do dalszej pracy. Jeśli blog Ci się spodobał zapraszam do obserwacji :)