21 October 2019

Dziergane początki


   Hej!
Uwielbiam poniedziałkowe poranki, kiedy to pomalutku z kubkiem herbatki i drutami wkręcam się w kolejny tydzień. Czekając na kolejny odcinek Kryminatorium, który niestety znowu się spóźnia, stwierdziłam, że coś nastukam. A że ostatnio mówiłam, że moja przygoda z drutami nadaje się na osobną historię, to ją opowiem.
   Juz jako 10-cio latka pobiegłam do Babci, bo koniecznie chciałam nauczyć się robić na drutach. No i nawet mnie nauczyła, tyle że druty były cienkie i długie, moje rączki małe, a cierpliwość jeszcze mniejsza. W każdym razie skończyło się na tym, że 3-letnia w tym czasie siostra druty pogięła, a ja zamiast robić coś pożytecznego najprawdopodobniej w tym momencie zaczynałam już grać Mamie na nerwach(ach, ten nastoletni bunt). Szczerze mówiąc, nie bardzo myślałam, że kiedykolwiek jeszcze do tego wrócę i zupełnie zapomniałam o tej formie aktywności.
   Rok temu na spacerze z psem jakoś tak mnie natchnęło. No bo uwielbiam swetry, ale kiedy idę do sklepu zawsze coś mi w nich nie pasuje. Skład przede wszystkim, ale, a to wzór nie taki, a to kolor. Jakbym sobie sama zrobiła, to by był taki jak trzeba nie? Tylko najpierw trzeba jeszcze wiedzieć jak. Wróciłam do domu i oznajmiłam, że zamawiam gadżety i biorę się za naukę.
Na początek przejrzałam masę blogów, bo to nie takie proste, od tak zacząć. Druty drewniane, metalowe, akrylowe, czy te na żyłce, czy proste, no i w jakim rozmiarze. Jeśli na żyłce, to jakiej długości. A włóczka jaka? Która na co najlepsza i jak ją dopasować do tych drutów, co jeszcze nie wybrane. No i przede wszystkim, ile tego wszystkiego, żeby starczyło, a żeby nie było za dużo. Kocioł we łbie, ale naczytałam się, zamówiłam i pozostało mi tylko sprawdzić metodą prób i błędów, czy to w ogóle ma jakiekolwiek sens.
Okazuje się, że nawet całkiem miało. W ruch poszedł 'jutub' i zaczęłam uczyć się od nowa. Pierwsze pół godziny minęło na powstrzymywaniu się, żeby nie wypierdzielić tego wszystkiego za okno. Jeśli próbowaliście kiedyś jeść pałeczkami, to bardzo podobne uczucie. Po tym czasie nagle mięśnie zaczęły przystosowywać do nowej czynności i nawet mi się spodobało.
Spodobało do tego stopnia, że wręcz nie mogę oderwać się od robótki, to już chyba uzależnienie. Oprocz przyjemności samego robienia, noszenia czegoś, co od początku do końca przeszło przez Twoje ręce w moim przypadku jest jeszcze aspekt zdrowotny. W pracy kosmetyczki strasznie cierpią nadgarstki, a robienie na drutach fajnie je rozluźnia i w końcu przestały mnie boleć. Co do uspakajania się drutami nic nie wiem, ale za to wiem, że robienie ażurów często potrafi człowieka wku#^!ć. Mimo wszystko, to całkiem fajne zajęcie i uważam, że każdy może to robić, jeśli tylko ma trochę chęci.

Początki były burzliwe, nawet udało mi się nieświadomie pododawać oczka.






11 comments:

  1. Dawno nic nie robiłam na drutach, a to taka fajna sprawa.

    ReplyDelete
  2. Jakoś nie przemawia do mnie ta aktywność, aczkolwiek pamiętam, jak byłam mała i zapragnęłam haftować, jak moja babcia i nawet przez jakiś czas w ten sposób spędzałam z nią czas.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dla każdego coś innego 😁

      Delete
    2. I to jest piękne, że nie trzeba lubić wszystkiego tak jak inni :P

      Delete
  3. podziwiam, ja na penwo bym nie znalazła tyle cieprliwości w sobie ;D

    ReplyDelete
  4. Podziwiam się! Początki, a jakie piękne efekty ❤ Aż serce się raduje! Moja mama, gdy byłam malutka robiła na drutach swetry, szaliki, dosłownie wszystko. Sama kiedyś chciałam spróbować, ale niestety nie idzie mi najlepiej, chyba nie jestem wystarczająco cierpliwa, a szkoda :))

    ReplyDelete
  5. Moje poczatki były podobne, jako dziecko cos tam sie uczyłam ale brakło mi cierpliwości. Później stojąc na poczcie widziałam jakis poradnik dla hobbistów szycia na drutach i tak kupiłam, cos tam się nauczyłam i robie. Niestet od kilku lat wszystko robie podstawowym sciegiem, jakies skarpetki, czapki, osłonki na kubki czy doniczki. Nie mam odwagi zamowic dobrych włóczek i szydełka/drutów bo wiem, że przy nauce bardziej skomplikowanych sciegów moze trafić mnie cholera. I za nic nie umiem zrobić prostego szalika bo zawsze dodam gdzies oczko i ostatecznie wychodzi mi trapez. Zazdroszczę umiejetności, bo nie dałaś się zniechecic i teraz robisz piękne ściegi

    ReplyDelete
  6. Dobrze Ci idzie, wcale nie widać że jesteś początkująca:d :**Buźka

    ReplyDelete
  7. Uważam, że bardzo dobrze sobie radzisz <3

    ReplyDelete
  8. Sama zastanawiałam się nad zaczęciem przygody z dzierganiem, zwłaszcz, gdy mam dostęp do bardzo taniej, islandzkiej wełny...ale stale mam wrażenie, że mój brak cierpliwości do drobnych rzeczy może mnie pokonać. Ale, kto nie spórbuje, ten nie wie:)

    ReplyDelete
  9. Ale ślicznie Ci idzie, od jakiegoś czasu mam ochotę zabrać się za dzierganie, ale brakuje mi dobrego nauczyciela :)

    ReplyDelete

Dziękuję za każdy komentarz! Jest to dla mnie ogromną motywacją do dalszej pracy. Jeśli blog Ci się spodobał zapraszam do obserwacji :)