02 February 2015

Tangle Teezer

   Gdzie nie spojrzeć tam narzekanie, że dorośli ferii nie mają. Albo nie jestem dorosła, na co w sumie mógłby wskazywać mój niski pion, albo mam ferie. To drugie to z lekka prawda, bo przez kolejne dwa weekendy nie mogę liczyć na żadną maseczkę, dopóki nie zrobię jej sobie sama, ale mimo wszystko, jak każdy robotny dorosły śmigam do pracy, i to już za godzinkę. Pozostaje więc pytanie - 'czego się głupia cieszy, że nie ma wolnego?' - ano tego, że zarobi i może w końcu zmieni czarnucha na bardziej przyzwoitego laptopa. Ale dziś nie o tym.
   Ostatnio zaczęłam o włosach, więc pociągnę temat dalej. Dziś o tej najbardziej typowej i najczęstszej czynności, a jednocześnie takiej, która potrafi sprawić, że mamy ochotę zejść do piekieł i zasadzić porządnego kopa temu, kto jest odpowiedzialny za plątanie kudełków w nocy, czyli po prostu czesanie. Właśnie takie odczucia miałam po każdej smacznie przespanej nocce, kiedy to przygotowując się do wyjścia potrafiłam sobie w pośpiechu wyrwać tyle włosów z głowy, ile nie wyrwałabym przed chociażby detonacją bomby. Chwilę przed świętami zamarzyła mi się szczotka, która zapobiegnie rutynowemu łysieniu i do tego będzie wyglądać jak milion dolców - Tangle Teezer. Kiedy znalazłam wymarzony model oczy zaświeciły mi się dokładnie jak wierzch cuda, do którego wzdychałam. Tak wzdychałam wszystkiemu i wszystkim, że wywzdychałam ją w końcu i znalazłam ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu w prezencie świątecznym. Zachwytów nie ma końca do teraz! Czaszka nie boli od wyrywania włosów, bo zostaje ich więcej na głowie, niż na szczotce. Włosy są miękkie i lśniące, mniej się plączą, a do tego bezproblemowe mycie, gdzie wystarczy wsadzić cudo pod strumień wody. 
   Czesanie włosów od tej pory, to moja ulubiona czynność, jeżeli chodzi o ich pielęgnację, a do tego nadal nie mogę się napatrzeć na to jaka moja szczotka jest piękna!
A Wy próbowałyście już, albo może macie zamiar?

P.S. Dwa dni temu stuknęło mi 2 lata z Wami! Mimo dwóch prawie półrocznych przerw cieszę się, że zaglądacie i dajecie motywacyjnego kopa! Oby tak dalej, oby do przodu i oby nas jak najwięcej było! Wam dziękuję, a ja spinam się, żeby być tu jak najczęściej i jak najlepiej! :)



9 comments:

  1. Również używam Tangle Teezer'a, ale mój wygląda trochę inaczej. ;)

    ReplyDelete
  2. Ja nie mam tej szczotki, nie mogę znaleźć wymarzonej wersji kolorystycznej - fiolet i żółty - moja koleżanka ją ma, więc ja też ją jakoś zdobędę ;)
    http://www.vinted.pl/kobiety/koszule/6147572-koszula-w-kwiaty-floral-retro

    ReplyDelete
  3. jeszcze nie używałam tej szczotki, ale powoli zabieram się do kupna. U mnie rozczesywanie wygląda dokładnie jak to opisałaś :P. czaszka czasem potrafi nieźle zaboleć ;)

    ReplyDelete
  4. Ja mam wersję kompaktową z owieczkami, która na stałe mieszka sobie w torebce, oraz TT Salon Elite, która jest dużo wygodniejsza i przyjemniejsza w czesaniu długich włosów i mizianiu skóry głowy <3 :D
    Gratulacje z okazji blogowej rocznicy :)

    ReplyDelete
  5. Wszyscy tak zachwalają więc i może na kupię, ale to najpierw muszę napełnić portfel :D

    ReplyDelete
  6. Gratuluje dwóch latek i oby teraz do kolejnej rocznicy :-) A TT też mi się marzy, chyba muszę wreszcie sobie sprawić, może też przestanę narzekać na plączące się włosy ;-)

    ReplyDelete
  7. szczotka świetna :) sama jakiś czas temu się na nią skusiłam :)) pozdrawiam :*

    ReplyDelete
  8. Też by mi się taka przydała, bo rzeczywiście super rozczesuje i nie boli heheh :)

    ReplyDelete
  9. Też mam w planach zakup tej szczotki:d Mam to samo szczególnie po umyciu włosów gdy garść zostanie w grzebieniu. Brawo Mads 2 lat bloga :)

    ReplyDelete

Dziękuję za każdy komentarz! Jest to dla mnie ogromną motywacją do dalszej pracy. Jeśli blog Ci się spodobał zapraszam do obserwacji :)