Po ogarnięciu się wyruszyłam na miasto w poszukiwaniu kilku informacji więcej na temat stażu, w celu zrobienia zakupów i odebraniu mojego walentynkowego prezentu z Oriflame. Oczywiście cudowne kolejki w urzędzie próbowały mnie wykończyć psychicznie. Dobrze, że uzbroiłam się w sporą ilość kawałków Eminema na mp3 (dokładnie wszystkie albumy od 1992 roku do Recovery) - tylko dzięki temu nie umarłam z nudów w trakcie oczekiwania na moją kolej. Wizyta w pokoju nr 28 trwała nie dłużej niż minutę. W każdym razie potrzebne informacje otrzymałam i mogłam iść dalej w kierunku milszego spotkania - konkretnie do siedziby Oriflame. Kobieta, z którą rozmawiałam była na prawdę przemiła. Była miła na tyle, że oprócz przekazania niespodzianki w moje łapki pokazała mi chyba wszystkie możliwe kosmetyki. Od słowa do słowa i... zostałam konsultantką! Myślę, że może być z tego kolejny miły zapełniacz czasu.
A to mój prezent :) Ślicznie pachnie i jest na prawdę rewelacyjny ! |
też chyba zostanę konsultantką, ale AVON . Mama mnie namawia :D
ReplyDeletehmm, w takim razie powodzenia ;p a ten krem ma wygląd strasznie przyjemnego - wiem, dziwnie brzmi, ale tak jest :D
ReplyDeleteja jestem konsultantką avon i nie żałuję :) zawsze to parę groszy dla siebie.
ReplyDeleteGdzie zamierzasz odbyć staż?
super! ;) powinnaś więcej pisać o swojej pasji :) a właściwie to pasjach ;p
ReplyDeletemój chłopak właśnie chce sprzedać lub wymienić wszystkie części harrego xd