Witajcie!
Czy ktoś jeszcze oprócz mnie ma wrażenie, że uciekły mu dwa dni życia? Nie chodzi nawet o kaca mordercę, z którym akurat nie miałam przyjemności spotkać się w tym roku, ale o czas pędzący iście szatańskim tempem. Jeszcze chwilę temu miałam tyle wolnego na pisanie prac i uczenie się do egzaminów, a dziś okazuje się, że za 3 dni wracam do pracy. Na blogach pełno postów z postanowieniami, a ja tym razem na przekór zapraszam na recenzję. Jakiś czas temu zamówiłam paczuszkę na stronie kosmetykizameryki.pl, w której znalazły się 3 szminki firmy Makeup Revolution i to właśnie je dziś wezmę pod lupę.
Makeup Revolution to stosunkowo świeża firma, ale za sprawą swojej paletki Iconic3, która ma być zamiennikiem Naked3 z Urban Decay zdobyła sporą popularność. Na ich szminki jednak zdecydowałam się przez recenzję na jednym z blogów, dodatkową zachętą była cena, bo za każdą z nich zapłaciłam około 5zł. Samo opakowanie nie jest może wymyślne, ale nadal ładne i powiedziałabym nawet eleganckie. Fajną sprawą jest górna część, gdzie producent umieścił odrobinę szminki, co idealnie odzwierciedla kolor, który znajdziemy w środku. Niestety mimo wyglądu opakowanie słabo radzi sobie w swojej roli. Szminka rzucona luzem do torebki potrafi się otworzyć, a złoty napis szybko się ściera, w jednym z odcieni odkleiła się nawet czarna osłonka z środka opakowania. Jak radzi obie sama szminka?
Ja zdecydowałam się na odcienie Nude i Divine, które są w macie, oraz na odcień Reckless, który nie jest ani typowym matem, ani nie daje efektu lustrzanego połysku. Każda z nich jest naprawdę dobrze napigmentowana, więc nakładanie żadnej z nich nie sprawia problemu i wystarczy jedna warstwa, żeby uzyskać zadowalający kolor. Krycie pomadek oczywiście można budować, uzyskując efekt lepszego nasycenia koloru. Wersje w macie mają suchą, ale kremową konsystencje, co sprawia, że po lekkim ogrzaniu jej kilkoma muśnięciami po ustach prowadzą się bardzo dobrze, wersja zwykła sunie po ustach bardzo ładnie już od pierwszego pociągnięcia. Nie musimy się też martwić w zadnym wypadku o spore podkreślanie suchych skórek, chociaż mocno przesuszone usta mogą mieć problem z matowymi odcieniami. Jeśli chodzi o ich trwałość Reckless zachowuje się najlepiej, przez jej ciemny pigment, który wtapia się w usta. Pozostałe odcienie przegrywają walkę z jedzeniem i piciem, ale bez żadnej ingerencji potrafią przetrwać na ustach do 3-4h co wydaje mi się jak na taką cenę trwałością zadowalającą. Nie można nie wspomnieć tu też o ich zapachu, który jest bardzo przyjemny i porównałabym go z lekko cukierkowym. Wersje w macie pachną nieco intensywniej, ale nadal nie jest to zapach nachalny.
W ogólnym rozrachunku ceny do jakości szminki Makeup Revolution wypadają naprawdę dobrze i gdyby nie to opakowanie, które psuje odrobinę cały obrazek, to nie miałabym im nic do zarzucenia. Ja osobiście jestem zadowolona i jedna z nich nawet powędruje ze mną dziś na mecz.
A Wy miałyście styczność z tą firmą, a może właśnie z ich pomadkami? Dajcie znać jak sprawdziły się u Was!
Czy ktoś jeszcze oprócz mnie ma wrażenie, że uciekły mu dwa dni życia? Nie chodzi nawet o kaca mordercę, z którym akurat nie miałam przyjemności spotkać się w tym roku, ale o czas pędzący iście szatańskim tempem. Jeszcze chwilę temu miałam tyle wolnego na pisanie prac i uczenie się do egzaminów, a dziś okazuje się, że za 3 dni wracam do pracy. Na blogach pełno postów z postanowieniami, a ja tym razem na przekór zapraszam na recenzję. Jakiś czas temu zamówiłam paczuszkę na stronie kosmetykizameryki.pl, w której znalazły się 3 szminki firmy Makeup Revolution i to właśnie je dziś wezmę pod lupę.
Makeup Revolution to stosunkowo świeża firma, ale za sprawą swojej paletki Iconic3, która ma być zamiennikiem Naked3 z Urban Decay zdobyła sporą popularność. Na ich szminki jednak zdecydowałam się przez recenzję na jednym z blogów, dodatkową zachętą była cena, bo za każdą z nich zapłaciłam około 5zł. Samo opakowanie nie jest może wymyślne, ale nadal ładne i powiedziałabym nawet eleganckie. Fajną sprawą jest górna część, gdzie producent umieścił odrobinę szminki, co idealnie odzwierciedla kolor, który znajdziemy w środku. Niestety mimo wyglądu opakowanie słabo radzi sobie w swojej roli. Szminka rzucona luzem do torebki potrafi się otworzyć, a złoty napis szybko się ściera, w jednym z odcieni odkleiła się nawet czarna osłonka z środka opakowania. Jak radzi obie sama szminka?
Ja zdecydowałam się na odcienie Nude i Divine, które są w macie, oraz na odcień Reckless, który nie jest ani typowym matem, ani nie daje efektu lustrzanego połysku. Każda z nich jest naprawdę dobrze napigmentowana, więc nakładanie żadnej z nich nie sprawia problemu i wystarczy jedna warstwa, żeby uzyskać zadowalający kolor. Krycie pomadek oczywiście można budować, uzyskując efekt lepszego nasycenia koloru. Wersje w macie mają suchą, ale kremową konsystencje, co sprawia, że po lekkim ogrzaniu jej kilkoma muśnięciami po ustach prowadzą się bardzo dobrze, wersja zwykła sunie po ustach bardzo ładnie już od pierwszego pociągnięcia. Nie musimy się też martwić w zadnym wypadku o spore podkreślanie suchych skórek, chociaż mocno przesuszone usta mogą mieć problem z matowymi odcieniami. Jeśli chodzi o ich trwałość Reckless zachowuje się najlepiej, przez jej ciemny pigment, który wtapia się w usta. Pozostałe odcienie przegrywają walkę z jedzeniem i piciem, ale bez żadnej ingerencji potrafią przetrwać na ustach do 3-4h co wydaje mi się jak na taką cenę trwałością zadowalającą. Nie można nie wspomnieć tu też o ich zapachu, który jest bardzo przyjemny i porównałabym go z lekko cukierkowym. Wersje w macie pachną nieco intensywniej, ale nadal nie jest to zapach nachalny.
W ogólnym rozrachunku ceny do jakości szminki Makeup Revolution wypadają naprawdę dobrze i gdyby nie to opakowanie, które psuje odrobinę cały obrazek, to nie miałabym im nic do zarzucenia. Ja osobiście jestem zadowolona i jedna z nich nawet powędruje ze mną dziś na mecz.
A Wy miałyście styczność z tą firmą, a może właśnie z ich pomadkami? Dajcie znać jak sprawdziły się u Was!
śliczne kolory :)
ReplyDeletehttp://sk-artist.blogspot.com
Najbardziej podoba mi się ta krwista czerwień :) Świetnie tu :)
ReplyDeleteo rany za taką cenę całkiem dobre produkty? chyba sama je zaraz zamówię :) ta ciemna jest boska!
ReplyDeleteAkurat ostatnio zastanawiałam się nad zakupem tych szminek, ale obawiałam się, ze wyrzucę pieniądze w błoto. Jednak po przeczytaniu tej recenzji chętnie je sobie kupie :)
ReplyDeleteUwielbiam czerwony kolor, może i ja sobie taką zamówię ! :)
ReplyDeleteBardzo ładne zdjęcia Mads:)
ReplyDeletenie używałam jeszcze tej szminki. Ale kolor czerwieni jest boski :)
ReplyDeletePiękne kolory :)
ReplyDeleteJuż kusi mnie ich paletka a teraz szminki:) Chyba czas na zakupy.. :D
ReplyDeleteSwoją drogą świetny nagłówek!
Ciagle waham sie co do tej firmy ;) ale chyba czas sie przekonac samej;) pomadki wygladaja swietnie, czerowna <3
ReplyDeletekolory są świetne już mnie kusi!:)
ReplyDeleteZaczynam się zastanawiać nad zakupem :D
ReplyDeleteZapraszam :)
http://redonmyhead.blogspot.com/
Świetne kolory i zdjęcia :)
ReplyDeleteZapraszam ♥
Ja mam nadzieję, że wyjdzie mi ze szpagatem. Oooo, od zawsze chciałam umieć tańczyć :D. Cały czas poluję na jakieś zajęcia w mieście, ale chcą albo pary, albo już facetów, bo babeczek solo jest przesyt, niestety.
ReplyDeleteCo do szminek - śliczne kolory, szkoda, że na co dzień ani odświętnie nie używam. Chyba będę musiała się w końcu skusić :D.
Nie miałam nigdy styczności z tymi szminkami, ale wyglądają naprawdę fantastycznie :) Wszystkie trzy :)
ReplyDeleteo jaka czerwień :D
ReplyDeletePiszesz ekstra recenzje :)
mają genialne kolory takie intensywne :))
ReplyDeletehttp://nikoladrozdzi.blogspot.com/
Pięknie wykonane zdjęcia :)
ReplyDeleteWszystkie odcienie piękne, ale ta najjaśniejsza najładniejsza :-)
ReplyDelete